Co zrobić z ponad 3 tysiącami sztuk drewnianych koralików, starego kosza na ziemniaki i kilkoma wolnymi dniami (no dobra, kilkunastoma :D)?
Co ma wspólnego etno lampa ze Świętem Ceramiki? Otóż właśnie tam dorwałam (tanio i niedrogo) metalowy kosz na ziemniaki. Już dawno wymyśliłam sobie lampę do sypialni właśnie z takiego dużego kosza i wiszących z niego koralików. Potrzebowałam czegoś naprawdę wielkiego a ten pasował mi pod względem gabarytów wiec go wzięłam. Przede wszystkim bardzo spodobało mi się dno koszyka. Na środku tworzy się ładna rozeta, aż się prosi żeby przeciągnąć przez nią kabel z żarówką.
Stary metalowy kosz na ziemniaki vel kartofle
Na pierwszy rzut oka widać, że kosz został potrącony przez rydwan czasu a raczej przez rdzę. Facet handlujący tego typu rupieciami powiedział mi, że ten kosz ma 70 lat. Ja go w skansenie nie zamierzam wystawić więc oczyściłam go na tyle ile mogłam szczotką drucianą. Następnie należało go trochę skrócić a przede wszystkim pozbyć się metalowych rączek. (Tak na dobrą sprawę, można było z nim nic nie robić, tylko pomalować i od razu powiesić do góry nogami pod sufitem lecz tutaj nie chodziło mi o taki dosłowny loftowy klimat). Chwyciłam więc za brzeszczot! Przecięcie ręcznie kosza zajęło mi aż dwie godziny. Po oczyszczeniu szczotką położyłam podkład a następnie lakier w sprayu. Tak wiem, mogłam użyć różnych chemicznych środków do rozpuszczania rdzy ale z racji mojego stanu darowałam sobie zabawy z chemią.
Drewniane koraliki
Najwięcej zabawy było z koralikami. Z moich wyliczeń na całą lampę zużyłam ich prawie 3 500 w 5 różnych wielkościach. Zamówiłam je wszystkie na allegro. Wiedziałam, że będą przeze mnie malowane więc zamówiłam najtańsze czyli miks kolorów (te z surowego drewna są bardzo drogie). Najpierw ponawlekałam je na żyłkę w taki sposób aby zachować gradację wielkości czyli na górze najmniejsze a na dole największe. Potem zaczęłam malować. Należy pamiętać aby w trakcie schnięcia koralików, poruszać je czasami aby się nie posklejały. Pomyślałam, że super będzie wyglądać wersja zielonego ombre więc na moim instastories jakiś czas temu pytałam Was, którą wersję ombre wybieracie. Przygotowałam trzy propozycje. Wasze głosy w większości pokrywały się z moim zdaniem. Z początku pomalowałam je wstępnie warstwą „podkładową”, która w niczym nie przypominała jeszcze ombre a raczej toporne przejścia kolorów. Spokojnie, ostateczne cieniowanie wykonałam gąbką i rozwodnioną farbą. Efekt mnie zadowala. Pomalowanie tych koralików zajęło mi kilka dobrych dni ponieważ wymagały mnóstwa poprawek i pomalowania z każdej strony.
Montaż
Sama nie potrafię jeszcze łączyć kabli i ogólnie boję się prądu po tym, jak mnie kiedyś porządnie kopnęły lampki choinkowe. Poprosiłam teścia aby przyjechał i zamontował mi lampę pod sufitem na miejscu starej. Dzięki wielkie za pomoc.
Lampa swoje waży, do tego dojdą jeszcze koraliki dlatego powiesiliśmy ją dodatkowo na łańcuchu. Tutaj wisi już lampa pomalowana na kolor miedziany.
Nie planowałam tego wcześniej ale w trakcie pomyślałam, że fajnie będzie dodać jakiś wyplatany element. Pomyślałam od razu o sznurku jutowym, który został mi jeszcze z poprzedniego tutorialu z koszami oraz o kawałku sznurka bawełnianego w kolorze miętowym – z tego wszystkiego wyplotłam dookoła opaskę.
Zobacz DIY: Plecione kosze za dychę
Odmierzyłam odległości pomiędzy sznurkami korali aby wszystko na końcu spięło mi się w całość. Najgorsze byłoby gdyby przy końcu okazało się, że nie są rozłożone równomiernie. To brzmi jak pełnienie koszmarów! Kilkugodzinna praca na marne.
Koralików nigdy za wiele! A że zostało mi ich sporo to zrobiłam jeszcze jedną warstwę pod spód. Tym razem okrąg stworzyłam ze zwykłego drutu ogrodzeniowego. Dzięki tej drugiej warstwie całość zagęściła się i prawie nie widać żarówki. Lampa pełni funkcję tylko i wyłącznie dekoracyjną i nie jest głównym źródłem światła (mam 5 innych mocnych halogenów w sypialni). Prawdę mówiąc w środku jest disco żarówka, którą kiedyś wkręciłam gdy poprzednia się przepaliła 😀
Dodatkowy okrąg z koralikami podwiesiłam na drucikach.
Gotowe!
Dajcie znać jak Wam się podoba! Nie ukrywam, że zajęło mi to około 10 dni. Tak jak już wspomniałam wcześniej, samo nawlekanie i malowanie koralików to bardzo pracochłonne zajęcie ale jestem wręcz przekonana, że efekt jest wart wysiłku 🙂
A jak wykonać taką podsufitkę pokażę za kilka dni 🙂
Kosztorys
kosz na ziemniaki ok. 30 zł, pchli targ // spray miedziany 9 zł, market budowlany // sznurek jutowy / pozostałość po poprzednim projekcie // koraliki drewniane ok. 100 zł, allegro // żyłka do biżuterii 6 zł/80m/ allegro // farby – różne kolory 15 zł/puszka, market budowlany // podkład 8 zł, market budowlany // szczotka druciana, market budowlany // łańcuch, kupiony na metry w markecie budowlanym //