DIY loftowa dekoracja tryby zegara

Duże, masywne dekoracyjne tryby inspirowane stylem loftowym. Objaśniam jak je postarzyłam aby wyglądały jakby były naprawdę wyciągnięte ze starego zegara. Przyda się tarka do stóp.

Do mojej sypialni poszukiwałam czegoś naprawdę dużego, czegoś takiego co rzucałoby się w oczy już od wejścia. Edisonki na czerwonych kablach musiały zostać ponieważ jest to prezent od męża i są z nami od samego początku. Nie chciałam się ich pozbywać ponieważ nadal mi się podobają. Dekoracja, którą stworzyłam spełniła wszystkie moje założenia: jest naprawdę ogromna. Dzięki ruchomym elementom, które mogę przewieszać, stworzyłam możliwość rozbudowania instalacji na boki oraz do góry. Możliwości są nieograniczone 😀

Jak wykonać dekorację w stylu loft

Do wykonania dekoracyjnych trybików zegara wystarczą:

sklejka (u mnie grubość 1,5 cm)
ołówek i nitka
zaprawa tynkarska (kilka łyżek)
farba akrylowa: czarna i brązowa
lakier akrylowy
tarka do stóp
papier ścierny 80
pędzel
wyrzynarka i brzeszczot
wiertarka i wiertło 10

1. Wycinanie ze sklejki

Rysuję okręgi przy pomocy sznurka i ołówka. U mnie każdy trybik jest trochę inny: mniejszy, większy, jeden bardziej pełny, inny ażurowy, jeden z zębatkami a inny gładki. Zdajcie się na swoją fantazję. Dodam tu od siebie, że najciężej mi było wyciąć ząbki w małych trybikach. Najlepiej zacząć od tego największego i wtedy będziecie wiedzieć ile Wam sklejki jeszcze zostało. Jeśli chodzi o wycinanie środka to najlepiej jest nawiercić sobie dziurę wiertłem 10 i potem w to włożyć brzeszczot.

MÓJ TIP

Na początek zaopatrzcie się w nowe brzeszczoty, przystosowane do grubości i rodzaju materiału, z którego będziecie wycinać. Jest to bardzo ważne ponieważ inaczej poszarpiecie sklejkę i tylko się zniechęcicie do majsterkowania. W sklepie budowlanym można kupić gotowe zestawy brzeszczotów (nie muszą być dedykowane konkretnej marce np. jeśli mamy wyrzynarkę Boscha to można kupić innej marki i też będą pasować). Dostaję też dużo pytań jakiego ja sprzętu używam. Wg. mnie nie ma to większego znaczenia ale jeśli już koniecznie musicie wiedzieć to jest to w moich wyróżnionych relacjach na instagramie (ale chyba zrobię osobny wpis).

Co dalej?

2. Szlifowanie i malowanie

Oszlifowałam sobie brzegi papierem ściernym. Jeśli przy wycinaniu trochę poszarpało sklejkę to nie szkodzi ponieważ niektóre koła będą pokrywane tynkiem i farbą a pozostałe tylko polakierowane.

Pierwsza warstwa to kolor. Nakładam brązową farbę i czekam aż wyschnie.

3. Masa tynkarska

W starym słoiku rozrabiam tynk z wodą. Ostawiam na kilka minut i ponownie mieszam. U mnie optymalna była konsystencja gęstej śmietany. Nakładam „ciapiąc” szczytem pędzla. Czekamy aż tynk naprawdę dobrze wyschnie (najlepiej na noc) i dopiero wtedy nakładamy kolejną warstwę.

4. Kolor finalny i tarka do stóp

Na sam koniec nakładamy finalny kolor naszego trybiku. U mnie to będzie czarny. Znów czekam aż dokładnie wyschnie zanim zacznę trzeć bo inaczej mogę to tylko rozmazać. Do tarcia używam zamiennie grubego papieru ściernego i metanowej tarki do stóp (moja to najtańsza z Rossmanna) to zależy o jak mocny efekt destrukcji nam chodzi. Czym mocniej trzemy, tym bardziej znika te czarny a pojawia się szary spod spodu.

Na koniec dobrze jest odkurzyć z pyłu i polakierować lakierem akrylowym. Dzięki temu kolor nabierze głębi a przetarcia staną się bardziej widoczne.

5. Łączenie kół

Ułożyłam sobie na sucho koła na podłodze i kombinowałam z ich ułożeniem. Żeby było łatwiej mi je powiesić, pogrupowałam je sobie na 3 części i każde koło łączyłam z drugim od tyłu na wkręty. U mnie koła nachodzą na siebie i uważam, że tak wygląda najfajniej. Z tyłu dodałam haczyki i powiesiłam dekorację na kołkach.